wtorek, 30 października 2018

Śliwki w occie

Śliwki w occie

Po powidłach śliwkowych, z doskonałych śliwek, krakowianek -poprzedni wpis,
poszedłem za ciosem, i postanowiłem wypróbować znaleziony, stary przepisz na śliwki w occie.
Przepis z "Uniwersalnej Książki Kucharskiej" Mari Ochorowicz-Monatowej

36 Śliwki nieobierane w occie:

l kg dojrzałych śliwek obetrzeć sucho, nakłuć każdą szpilką, ułożyć w kamiennem naczyniu i sparzyć zagotowanym ćwierć litrem octu z ćwierć litrem wody i pół kg cukru. Pozostawić tak śliwki do drugiego dnia,a nazajutrz i trzeciego dnia powtórzyć to samo. Czwartego dodać do syropu trochę gwoździków i cynamonu, w gotujący się wrzucić śliwki, raz zagotować, wyszumować i odstawić. - Ostudzone zupełnie włożyć w słój. Kto chce mieć śliwki nie-tak ostre i smaczniejsze, może je przyrządzać na winie. Zamiast wody dać trzy części białego wina a czwartą część octu.

Zakupiłem ocet jabłkowy 6%, ponieważ mój robiony własnoręcznie niestety nie był jeszcze gotowy.
Zrobiłem dokładnie jak w w/w przepisie. 
Nakłułem  każdą śliwkę wykałaczką, przez 3 dni podgrzewałem zalewę i zalewałem wrzącą śliwki, czwartego dnia zalałem gorącą zalewą octową i wstawiłem do piekarnika 100 stopni na 15 minut.

niedziela, 28 października 2018

Gulasz mięsno warzywny na niedzielę

gulasz 3 kasze i buraczki

Niewątpliwą zaletą gulaszu jest to, że w zasadzie sam się robi. Wystarczy składniki pokroić w byle jaką kostkę, wrzucić do garnka i czekać :)
Dzisiaj jest niedziela - dzień świąteczny więc postanowiłem zrobić gulasz na bogato mięsno-warzywny taki żeby się nie narobić :)

Przejrzałem oczywiście kilka blogowych przepisów w celu inspiracji :) Dzięki.

Przystępujemy do pracy,
lista składników, bardzo nie lubię i jak widzę litanię składników, to mnie zniechęca.
Mój przepis jest w zasadzie 3 składnikowy

Składniki lista krótka :)

  • mięso
  • warzywa
  • przyprawy

składniki:

  • mięso od szynki ok 1kg 
  • przyprawy: 
    • sól
    • pieprz
    • ziele angielskie
    • liść laurowy
    • papryka słodka i ostra
    • kminek
    • 3-4 łyżki koncentratu pomidorowego 
  • warzywa dajecie jakie uważacie ja akurat miałem pod ręką
    • 2-3 średnie cebule
    • 2 małe pietruszki
    • 2 marchewki
    • 1 czerwona papryka 
cebule kroimy w półplasterki i szklimy na łyżce oleju

cebula smażona na oleju

mięso kroimy w kostkę, 

mięso pokrojone w kostkę, szynka

obsmażamy - ja użyłem akurat smalcu - mięso od szynki jest dość chude i tak mi spasowało

mięso od szynki obsmażane na smalcu

Następnie mięso wrzucam na rondel do cebuli, przyprawiam solą, pieprzem, daję 2 liście laurowe, 4-5 ziarenek ziela angielskiego, garść kminku, trochę pieprzu, zalewam wodą i duszę około 1 godziny

mięso duszone z cebulą

dodaję  4 łyżki koncentratu pomidorowego, trochę papryki ostrej, paprykę słodką, 

mięso duszone, dodany koncentrat pomidorowy

mięso duszone z koncentrat pomidorowy

wrzucam pokrojone w talarki marchewkę i pietruszkę, paprykę kroję w kostkę dolewam wody jak potrzeba i dalej duszę kolejną godzinę

gulasz mięsny z dodatkiem warzyw

Miało być na bogato więc gulasz jest serwowany na 3 kaszach
  • kasza gryczana
  • kasza jaglana
  • i kasza bulgur
kasza gryczana, jaglana i bulgur, woreczki

jako sałatka - buraczki tarte z chrzanem

gulasz 3 kasze i buraczki


Smacznego ! :)

czwartek, 25 października 2018

Makaron na Światowy dzień makaronu 25 października

makaron z pesto i tuńczykiem

Obiło mi się dziś o uszy, że 25 października to

Światowy dzień makaronu

Sprawdziłem i faktycznie tak jest, ale oprócz tego to również dziś jest:

  • dzień młodzieży PCK
  • dzień ustawy o ochronie zwierząt
  • dzień kundelka
Postanowiliśmy poświętować i na obiad było szybkie spaghetti a w zasadzie pasta, albo po prostu makaron z zielonym pesto i tuńczykiem.

składniki:
  • makaron
makaron

  • zielone pesto
zielone pesto

  • ser żółty
ser żółty starty

  • tuńczyk
tuńczyk

makaron gotujemy w osolonej wodzie tak żeby był "al dente", przed upływem podanego czasu gotowania najlepiej sprawdzić organoleptycznie czy jest taki jak lubimy. Rozgotowane kluchy są po prostu fe :(

makaron, gotowanie w wodzie

Na patelni podgrzewamy pesto ser i tuńczyka

patelnia, pesto, ser, tuńczyk

Gotowy makaron odcedzamy, dajemy z powrotem do garnka i mieszamy z naszym 
pestowo-tuńczykowym sosem.
Podajemy na talerzu,można posypać dodatkowo serem.

makaron z pesto i tuńczykiem


Smacznego :)

środa, 24 października 2018

Dzisiaj upiekłem chleb

Chleb nasz powszedni


chleb, chleb razowy, chleb na zakwasie

Ostatnio coraz trudniej dostać zwykły dobry chleb, chociaż muszę powiedzieć że nie mam co narzekać, w moich okolicach na szczęście wybór piekarń jest naprawdę duży i chleby są bardzo dobre.

Chleby na zakwasie, nie te drożdżowe, marketowe z mrożonego ciasta.

Do drożdży nic nie mam, w końcu zakwas to też drożdże tylko takie dzikie trochę :), tych zwykłych używam do ciast drożdżowych.
W zasadzie każdy powinien spróbować upiec sobie chleb, bo dlaczego nie?

Najprostsze składniki to tylko:
  • tzw. zaczyn - czyli drożdże te z zakwasu lub piekarnicze + mąka + woda 
  • mąka 
  • woda 
  • sól 
Odkąd nauczyłem się robić zakwas, bardzo lubię upiec sobie raz w tygodniu chlebek żytni, lub z małą domieszką mąki pszennej.

Zakwas żadna sztuka - potrzebujemy
  1. Słoik - litrowy wystarcza
  2. mąkę najlepiej żytnia typ 2000, ale na każdej można zrobić
  3. woda
zakwas

Pierwszego dnia wsypujemy pierwszego dnia do słoika 4-5 łyżek mąki i trochę letniej wody. Mieszamy żeby było jak gęsta śmietana. Trzymamy w cieple.
Przez kolejne 4 - 5 dni robimy to samo.
Piątego dnia powinniśmy mieć jakieś 1/2 kg zakwasu i możemy już upiec chleb.

Mój dzisiejszy przepis to
  • 500 g w/w zakwasu
  • 100 g mąki pszennej typ 750
  • 400 g mąki żytniej typ 720
  • 1 łyżka soli - mam taka mniejszą daje ok 12 g soli
  • ok 1.5 - 2 szklanek wody
Zawsze dodawałem sobie jeszcze ok 1/2 opakowania kminku - bo bardzo lubię i to wystarcza.

Tym razem dodałem ok
  • 2 łyżki siemienia lnianego
  • 3 łyżki ziaren słonecznika
  • 2 łyżki pestek dyni
chleb, chleb razowy, chleb na zakwasie

Wszystko mieszam łyżką w misce aż się połączy w dość gęste ciasto, nie za długo mało mąki pszennej więc nie trzeba długo wyrabiać.

chleb, chleb razowy, chleb na zakwasie

zostawiam w misce na około 2 godziny, żeby drożdże zaczęły pracować,

chleb, chleb razowy, chleb na zakwasie

i po tym czasie przekładam do keksówki - standardowa forma A x B, z tej ilości zajmuje jakąś połowę tej foremki. Zostawiam do wyrośnięcia, aż urośnie do wysokości formy.

chleb, chleb razowy, chleb na zakwasie

Teraz upały już się skończyły i cały proces wyrastania odbywa się w piekarniku, więc rozgrzewam piekarnik, nastawiam na 50 stopni i jak zgaśnie to wyłączam grzanie, zostawiam światełko i wstawiam formę z chlebem.

Jak rośnie i jest gotowe do pieczenia to wyciągam. Piekarnik nagrzewam do 220 stopni w wsadzam chleb na 10 minut.
Po tym czasie zmniejszam temperaturę do 190 stopni i piekę jeszcze 40 minut. Pieczenie z termoobiegiem.

chleb, chleb razowy, chleb na zakwasie

Upieczony wyciągam, wyrzucam z foremki na kratkę gdzie stygnie.

chleb, chleb razowy, chleb na zakwasie

Super chrupiąca skórka po ostudzeniu.

chleb, chleb razowy, chleb na zakwasie

Wytrzymuje przykryty ściereczką do naczyń przez 5 dni, oczywiście twardnieje skórka, ale nie czerstwieje i nie schnie, jest wilgotny w środku.

Smacznego :)


sobota, 20 października 2018

Jarzębiaczek, czyli nalewka z jarzębiny

jarzębina
Już od jakiegoś czasu przymierzałem się do wykonania jarzębiaka, zainspirował mnie do tego serial "Rodzina zastępcza", gdzie Jan Ksawery Potulicki dziadek Kuby prawie przy każdej okazji wyciągał jarzębiaczka, twierdząc że jest najlepszy na wzmocnienie.
Zawsze ubiegały mnie ptaszki głodomory, które wszystko zjadały, poza tym w moich okolicach ciężko znaleźć krzaczek który nie byłby wystawiony na działanie ruchu ulicznego.
W tym roku po raz pierwszy udało mi się zebrać trochę jarzębiny, wziąłem się do tego po prostu wcześniej, pewnie z tego względu, że wszystko w tym sezonie było przynajmniej miesiąc wcześniej.
Na jednej ze stron z nalewkami znalazłem przepis, bo nie jest on mój autorski.
Niewiele różni się jednak od przepisu ze starej książki kucharskiej
Na podstawowy przepis potrzebujemy
  • 1 kg owoców jarzębiny
  • 1 l spirytusu/wódki
po 4-6 tygodniach
  • 25-40 dkg cukier
  • 2-3 szklanki wody
Owoce jarzębiny jak i inne owoce staramy się zbierać z dala od ruchliwych dróg. Jeżeli zbierzemy jarzębinę przed przymrozkami możemy przez noc wymrozić w zamrażarce. Surowe owoce są niejadalne, nie tylko z powodu gorzkiego smaku, ale również zawartości trującego składnika (kwas parasorbinowy). 
nalewka jarzębinowa, jarzębiak

Natomiast po przemrożeniu, lub po zanurzeniu na chwilę we wrzątku (tzw. blanszowanie) tracą trujące właściwości i gorzki smak. Owoce są używane w postaci przetworów, cenione są w kuchni i przetwórstwie.

Tak więc zebrane owoce jarzębiny wrzuciłem na 24 godziny do zamrażarki. Następnego dnia oberwałem z gron, przebrałem i wsypałem do rondla z wrzącą wodą. Po kilku minutach odsączamy na sicie.
nalewka jarzębinowa, jarzębiak

Następny krok - wsypujemy owoce do słoja i zalewamy spirytusem. W starych przepisach też jest że nalewki robimy zalewając do pełna "najlepszym spirytusem", jednak nalewki, zarówno owocowe jak i ziołowe powinno się sporządzać na alkoholu maksymalnie 70%. Można znaleźć gotowe tabele jak rozcieńczyć spirytus wodą lub wódką. Ja zalałem owoce 500 ml spirytus 96% i 500 ml wódka 40% co w rezultacie daje właśnie stężenie alkoholu w okolicach 70%.
Alkohol musi przykryć owoce. Słój zamykamy i w temperaturze pokojowej zostawiamy go na 4-6 tygodni. Podobno dobrze jest owinąć słój ciemnym papierem - nie stosowałem.
Po tym czasie zlewamy nalewkę do oddzielnego słoja i szczelnie zamykamy.

Z wody (2-3 szklanki) i cukru (25-40 dkg, im więcej cukru, tym nalewka będzie łagodniejsza) gotujemy syrop i gorącym zalewamy pozostawione w słoju owoce. Słój zamykamy na kolejne 2 tygodnie.
Znowu zlewamy nalewkę i wlewamy go do wcześniejszej, napełniamy butelki, zakręcamy.
Odstawiamy butelki w ciemne miejsce. Jarzębiak będzie nadawał się do spożycia po 2-3 miesiącach, im dłużej będzie stał, tym jego smak będzie bardziej wyrafinowany.

Smacznego :)

poniedziałek, 15 października 2018

Powidła Śliwkowe

W tym roku śliwki wybitnie obrodziły.
Nie tylko śliwki, ale  jabłka i gruszki, na mojej starej gruszy straciłem już 3 konary. Złamane pod ciężarem ilości rosnących owoców.
Ale nie o tym. Powidła śliwkowe domowej roboty, może trochę czasochłonne jest drylowanie i smażenie, ale przynajmniej wiadomo co jest w środku - mianowicie śliwki :) a nie najdroższy na świecie cukier, konserwanty, stabilizatory i inne "dziady"
Przepis banalny, nie potrzeba żadnych umiejętności kulinarnych!.
Śliwki płuczemy, tak na wszelki wypadek. pozbawiamy pestek i wrzucamy do garnka najlepiej z grubym dnem.

Śliwki mycie, drylowanie

Stawiamy na najmniejszy lub średni palnik ale wtedy daję taką płytkę pod garnek, jak garnek nie ma grubego dna to też dać płytę na gaz i na nią garnek. Smażymy do odparowania, w sumie mi to zajęło 3 dni. Trzeba po kilka godzin dziennie, najpierw się rozprażą i puszczają dużo soku,który następnie trzeba odparować. Mieszać od czasu do czasu, szczególnie jak już staje się coraz gęściejsze

smażenie śliwek, powidło śliwkowe
.
Jak pisałem u  mnie zajęło  to 3 dni po jakieś 7-8 godzin, bo stawiam po powrocie z pracy 16-17 i tak do 23-24.
Jak sprawdzamy czy są już dobre?
Jak rozsmarujemy grubszą warstwą na talerzyku i zrobimy przez środek łyżeczką krechę i ta krecha zostaje, powidło się nie zlewa.
Przekładamy do słoiczków i zapiekamy w piekarniku 100 stopni 15 minut i zostawiamy do wolnego wystygnięcia.

Smacznego!:)

powidło śliwkowe w słoikach



piątek, 12 października 2018

Buraczki na zimę

Przepisów na czerwone buraczki w sieci można znaleźć mnóstwo, do wyboru, do koloru, wszystkie na pewno są pyszna, bo buraczki są pyszne.
Chciałem podzielić się przepisem, który wykorzystujemy w moim domu.

buraczki tarte w słoikach

Buraczki lubimy wszyscy i bardzo często je jemy, u mnie podajemy często tarte te z gotowanego barszczu z dodatkiem chrzanu, rzadziej pieczone w piekarniku z dodatkiem octu balsamicznego ale te przygotowywane na zimę są po prostu genialne, co roku je robimy i najbardziej jest przykro jak zabieramy z póki ostatni słoik.
Są przepyszne, prawdę mówiąc jeden słoik 500 ml. to na obiad mało, wszyscy je zajadają ze smakiem.

buraczki gotowane

Nie wiem skąd mamy przepis, a w zasadzie to małżonka zapisała w notatkach, w pierwszej książce kucharskiej jaką zakupiliśmy, zapewne od jakiejś koleżanki, bo to na pewno nie przepis babci.

Wykonanie jest proste, jednak trochę pracochłonne.
Teraz do rzeczy

Składniki:
  • 6 kg buraków
  • 7 dużych cebul
  • 8 dużych papryk, czerwonych albo żółtych, albo tych białych, zielonych nie próbowaliśmy.
Zalewa:
  • 1/2 l octu 10%  - wiem że zdrowszy jabłkowy, nie próbowaliśmy, ale chętnie się dowiem jak smakują w occie jabłkowym jeżeli ktoś zrobi i się podzieli wrażeniami
  • 1/2 l wody
  • 2 szklanki cukru
  • 2 łyżki soli
Buraki płuczemy i gotujemy do miękkości, następnie jak przestygną to obieramy palcami, skórka wtedy pięknie schodzi, i trzemy na tarce na dużych oczkach.

buraczki tarte

Cebulę i paprykę kroimy w małą kostkę. Nie zdążyłem zrobić zdjęcia i musiałem szukać cebuli :)😁

krojona papryka i cebula

Zalewę zagotowujemy, wrzucamy pokrojoną paprykę i cebulę i gotujemy 5 minut.

cebula i papryka w zalewie

Wyłączamy, dodajemy do tego starte buraczki, dokładnie mieszamy żeby się wszystko ładnie wymieszało i połączyło.
Wkładamy do słoików, lekko ubijamy i pasteryzujemy 10 minut od zagotowania wody.

Gotowe. Smacznego! Są naprawdę przepyszne.


sobota, 6 października 2018

Żywokostowa maść

Jak wspomniałem trochę się połamałem :)
 Ze złamaniami zawsze kojarzył mi się żywokost - poniżej rycina
Żywokost
A tak wygląda w naturze:
jako zioło pomagające właśnie w takich wypadkach przy wszelkiego rodzaju złamaniach kości, zapaleniu okostnej, stawów i ścięgien. To oczywiście nie jedyne jego zastosowanie - kiedyś do niego wrócę.
Zewnętrznie polecany jest również między innymi w:

suchość skóry, wągry, ropnie, strupy, wszelkie rany, nadżerki, owrzodzenia, pryszcze, oparzenie, upławy, stany zapalne jamy ustnej, gałki ocznej, spojówek i powiek oraz warg sromowych i pochwy, spierzchnięte wargi, rozpadliny skórne, żylaki, odleżyny, odparzenie, wrastający paznokieć, wypryski, rogowacenie starcze, suchość, wypadanie, rozdwajanie i łamliwość włosów, uszkodzenie włosów zabiegani fryzjerskimi, łupież tłusty i suchy.
Już zaplanowałem że pójdę nabierać i własnoręcznie zrobię z niego maść, no cóż unieruchomiłem się. Spróbuję poszukać zioła jak będę mógł chodzić na jakieś dłuższe spacery, pewnie za miesiąc, może dwa. Mogą być wtedy problemy ze znalezieniem jeżeli nadziemne część uschną i zginą. W sklepie można w ostateczności kupić, jednak jest bardzo rozdrobniony, wydaje mi się, że substancje aktywne ulegają wtedy utlenieniu i lepiej stosować świeży, ewentualnie ususzony w całości i rozdrobniony tuż przed użyciem.
W ostateczności poczekam do przyszłego roku.

Poniżej przepis na maść żywokostową z jakiego chciałem skorzystać:


  • 2 tygodnie przed zastosowaniem nastawiamy macerat żywokostowy na oleju lub oliwie.
Szklankę rozdrobnionego, suszonego korzenia żywokostu zalewamy olejem lub oliwą w temp. 60 stopni Celsjusza. Zakręcamy i odstawiamy w ciche, ciepłe miejsce. Codziennie wstrząsamy. Zlejemy, przecedzimy po 14 dniach.
  • 1 tydzień przed zastosowaniem wykonujemy wyciąg glicerynowy z żywokostu.
Pół szklanki rozdrobnionego korzenia żywokostu zalewamy 300 g gliceryny. Zakręcamy i odstawiamy w ciche, ciepłe miejsce. Po 7 dniach przecedzamy i zlewamy.
  • Wykonujemy maść
Na 60 g maści Alantan (lub witaminowej) dajemy 1 łyżkę oleju żywokostowego (lub oliwy), 1 łyżkę wyciągu glicerynowego z żywokostu i 1 płaską łyżeczkę korzenia sproszkowanego na pył.
Bierzemy moździerz, rozgrzewamy go na gazie (lub elektrycznej kuchence) i wkładamy do niego bazę (maść). Dokładamy sproszkowaną łyżeczkę korzenia żywokostu i ucieramy. Następnie dodajemy olej i wyciąg – po łyżce i ucieramy. Przekładamy do wyparzonego słoiczka i stosujemy na bolące  miejsca 3 razy dziennie.
maść żywokostową, pozbawioną proszku z korzenia tej rośliny można używać z powodzeniem do natłuszczania spękanych warg…

Szybsza receptura gdy potrzeba na już (tzw. babcina)

kupujemy kostkę smalcu, najlepszy gęsi, ale może być też wieprzowy. mielimy garść korzenia żywokostowego świeżego, bądź suszonego. smalec roztapiamy na patelni i dodajemy zmielony korzeń, podgrzewamy przez chwilę - nie smażymy tylko grzejemy czyli temperatura nie za wysoka. Wyłączamy. Na następny dzień ponownie podgrzewamy przez chwilę, następnie przecedzamy do słoiczka i można używać zewnętrznie na chore miejsca. Maść trzymamy w lodówce.

Ponieważ nie mam ani świeżego, ani suchego korzenia żywokostowego i nie mogłem wykonać sobie maści, żona zdobyła mi coś takiego
Opis na maści: Przyjazna skórze maść żywokostowa, przynosi ulgę w stanach napięcia mięśniowego. Można ją stosować do masażu terapeutycznego oraz po wysiłku fizycznym. Posiada działanie relaksujące . Maść jest także stosowana do pielęgnacji skóry podrażnionej czynnikami zewnętrznymi. Posiada działanie ściągające.

piątek, 5 października 2018

Jeszcze nie wiem

Dzisiaj dopiero założyłem tego bloga.
Jeszcze nie wiem, ale na pewno nie będzie on monotematyczny

  • Czasem coś ugotuję, 
  • Czasem programuję, hobbystycznie raczej, 
  • Zioła to też moja pasja, ale tu stosujemy na własną rękę :) 
  • I oczywiście pszczoły w mojej małej pasiece
dlatego taki tytuł, dziwny trochę sobie wymyśliłem, ale nawet nie wiem jak długo wytrwam i czy regularnie będę coś gotował.

Gotowanie to chyba najprostsza sprawa patrząc na rankingi blogów, niektóre przepisy jakby trochę na siłę, mimo to lubię czasem zaczerpnąć z nich jakiś pomysł.

Aktualnie mam trochę wolnego czasu, nieszczęście mnie spotkało -  złamałem sobie nogę :), bo naprawdę to na szczęście tylko nogę, a nie kręgosłup, bo leciałem z jakichś 2,5 - 3 metry. Wziąłem się za obcinanie drzew - cóż, niezbadane są nasze ścieżki 😉.
noga
Prawie 2 miesiące temu, aktualnie jest już znacznie lepiej, ale do pełnej sprawności jeszcze daleko. W poniedziałek zdjęcie, potem jakaś rehabilitacja, dobroczyńca ZUS pewnie też mnie wyśle do sanatorium, a przynajmniej powinien.
Współczuję wszystkim innym cierpiącym z różnych powodów, bo choroba nawet błaha to nic fajnego. Piłkarz spadł ze schodów i uszkodził kręgosłup -  straszne!

W pracy zawodowej siedzę 8 godzin przy komputerze, najczęściej nie mam już potem siły włączać laptopa jeszcze w domu, więc jedyna szansa żeby teraz się przyzwyczaić do pisania, może uda się to potem kontynuować.
Na początek wystarczy, dopiero zaczynam, trzymajcie kciuki.