W kuchni polskiej są to kopytka, lub po prostu kluski. Żeby być bardziej nowoczesnym, a nawet egzotycznym takie kluski nazywamy gnocchi.
Podstawowym składnikiem gnocchi podobnie jak naszych kopytek są ziemniaki. Gnocchi dodatkowo posiadają zrobione, najprościej widelcem rowki, które mają zatrzymywać sos.
Jeżeli zamienimy podstawowy składnik ciasta, czyli ziemniaki na coś innego to możemy robić praktycznie każdą wariację gnocchi, czyli naszych kopytek :).
Po zupie dyniowej została mi połowa pieczonej dyni, zupa dyniowa się przejadła więc postanowiłem zrobić kopytka.
Składniki:
- połowa upieczonej średniej dyni - było tego na oko 1 litr, trochę miej niż 1 kg
- dałem 2 jajka
- mąka około 30 - 40 dkg - tak żeby wyszło ciasto niezbyt zbite
- przyprawy, sól, pieprz, kurkuma, gałka
Wykonanie:
Z podanych składników zagniatamy ciasto, niezbyt ścisłe, bo kopytka wyjdą twarde. Ciasto trochę się jeszcze lepi do rąk, ale to nic. obsypujemy mąką i odstawiamy na jakieś 20 minut.
Ciasto dzielimy na mniejsze kawałki.
Robimy wałeczki grubości kciuka i tniemy na kawałki długości 2 - 3 cm.
Gotujemy w osolonej wodzie jakieś 2 minuty od momentu wypłynięcia.
Wyjmujemy łyżką cedzakową, jak odciekną dajemy na patelnię z masełkiem żeby się nie skleiły.
Do kopytek dyniowych zrobiłem masło szałwiowe.
Na patelni rozpuściłem masło i dodałem do niego drobno posiekaną szałwię, chwilkę podgrzałem na małym ogniu, żeby szałwia oddała smak i aromat. Nie smażyłem żeby nie spalić szałwii.
Kopytka omaściłem szałwiowym masełkiem.
Słodkawy smak pieczonej dyni z szałwiowym masłem przypadł do gustu mojej rodzince :)
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz